Przyszła wiosna, przyszedł Share Week – to taki dwutygodniowy tydzień Pomysłodawcą i organizatorem akcji jest Andrzej Tucholski – i to na jego stronie zostaną opublikowane wyniki plebiscytu.
Dlaczego biorę udział w tej akcji? Ano dlatego, że zwyczajowo w share weeku pojawiają się nie tylko znani i czytani, ale i ci mniej znani i mniej (jeszcze) czytani. W efekcie lista laureatów to również lista inspiracji do odkryć czytelniczych.
Jeśli czytacie moje wpisy z serii Bardzo Rychtyg (czyli posty, w których prezentuję kulturowo-życiowe polecajki), to wiecie, że poszukiwanie wspólnego motywu-parasola dla opisywanych elementów to moje małe hobby i pobudzacz intelektualny.
Nie zawsze jest to łatwe, czasem trzeba parasol nieco naciągnąć, czasem przez pół akapitu wyjaśniać czemu takie hasło nam przyświeca, a czasem trzeba po prostu zagryźć zęby i powiedzieć sobie i czytelnikom – dzisiaj patrzymy na słońce i motyw przewodni z przymrużeniem oka.
Między innymi dlatego, kolejne bardzo rychtygi będą już mniej uporządkowane formalnie, ale za to bogatsze w treść.
Czemu o tym piszę we wpisie poświęconym akcji Share week 2019?
Dlatego, że – uwaga będzie plot twist – w przypadku polecajek share weekowych zupełnie nie miałam problemu z wyznaczeniem słowa-parasola czy słowa-klucza jak wolicie. Przeciwnie! Od początku wiedziałam, że moje typy na Share week 2019 doskonale wpiszą się w hasło:
Fajne dziewczyny
A kto to są fajne dziewczyny, nie tylko w share weeku, ale w ogóle?
Fajne dziewczyny inspirują bez asterysku w postaci “niee, to chyba nie jest prawdziwe życie”.
Motywują bez poczucia, że moim jedynym w życiu obowiązkiem jest jako tako do ich poziomu w dowolnym obszarze dorównać.
Na stopie życiowej to osoby, z którymi podzieliłabym się i karpatką i trudną sprawą.
Na stopie blogerskiej nie zawsze się znamy na osobiste spotkania przy słodkim, ale to autorki blogów, które do popołudniowej przekąski uwielbiam podczytywać.
Fajnych dziewczyn w blogosferze jest całkiem sporo, ale poniżej wymieniam trójkę, których wpisy czytałam w minionych miesiącach z największym poczuciem “podzieliłabym się z Tobą karpatką”.
Oto i one!
Fajna dziewczyna Ania Ulanicka
Ania bardzo celnie pisze o swoim miejscu w sieci: Mój blog jest dla tych, którzy wolą jakość, niż jakoś. Pif paf, samo sedno – jakości tam jest całe mnóstwo. Są piękne zdjęcia, są przemyślane wpisy, do tego jest piękna ceglana ściana w domowym biurze, która nastraja mnia do ulepszeń mojego własnego hołm ofisu.
Na jej blogu czytam wszystko, ale cenię przede wszystkim odważne wpisy o produktywności. Odważne, bo nie są żadnym ugładzonym komunałem, tylko czymś w co autorka autentycznie wierzy (a ja wierzę, że wierzy, co już w ogóle jest istotne). Odważne też dlatego, że mówiące często o sobie – nie o danych historycznych z życia eksperta produktywności – tutaj mamy studium autoprzypadku i podejrzewam, że właśnie dlatego to treści Ani, a nie innych piszących o podobnych kwestiach tak do mnie trafiają.
Fajna dziewczyna Life Managerka
Agnieszka prezentuje blogowanie lifestylowe, w które wierzę i które wspieram. I nie chodzi tylko o tematykę – bo owszem, jak po inspirację zdrowego (fizycznie i psychicznie) stylu życia, to koniecznie tutaj, ale chwalę dzisiaj za całokształt – dobre pisanie, mądre rekomendacje, szczerość… no i treści pieseczkowe, a przecież!
Autorka bloga jest też freelancerką i w momencie, w którym zadecydowałam o przejściu “na swoje” do jej wpisów poświęconych pracy bez etatu wracałam po kilka razy. Po jej artykule na temat bezpiecznej jazdy samochodem, przestałam myśleć o mrugających światłami, bo “halo milicjanty za rogiem” jako o Robin Hoodach polskich dróg krajowych.
Możecie pomyśleć – gdzie zdrowie, gdzie freelance, a gdzie jeżdżenie samochodem, co to za miks tematyczny? Ano to jest właśnie blogowanie lifestylowe, które lubię. Specjaliści są super i często do nich zaglądam, ale od deski do deski czytuję tych, którzy zainteresują mnie całym pakietem tematów i własną osobowością – Life Managerka to robi.
Fajna dziewczyna Nieśmigielska
Wychwalane wyżej Ania i Agnieszka, to fajne dziewczyny, których nie miałam jeszcze okazji osobiście poznać, tym bardziej jeść ciastka z kremem. Z Elą, czyli autorką Nieśmigielskiej i Nieśmigielską zarazem, sytuacja jest o tyle inna, że ta wspólna karpatka mogłaby się spokojnie wydarzyć, gdyby nie to, że ona jadłaby do góry nogami i paćkała się kremem, bo jakiś czas temu wzięła i wyjechała do Australii. Co o tyle wzbogaciło jej bloga, że teraz wrzuca jeszcze content z misiem Koalą więc już w ogóle pozamiatane.
Blogi podróżnicze dzierżę najczęściej przed podróżą, w poszukiwaniu sprytnych porad i cennych sztuczek (lub odwrotnie). Wyjątkiem są blogi nie tylko dobrze sfotografowane, ale też dobrze napisane, takie to mogę czytać nawet jak piszą o krajach, których nie odwiedziłabym nawet gdyby latały do nich same czterosilnikowe samoloty i było w nich odpowiednio zimno (kiedyś zrobię wpis o mojej podróżniczej liście marzeń i wpis ten będzie prawie wierną kopią listy medalistów olimpijskich w hokeju na lodzie – prawie, bo Norwegia podejrzanie słabo radzi sobie na łyżwach). I z blogiem Nieśmigielska dokładnie tak jest. Ela pisze, ja czytam, a nawet wysyłam rozwiązania krzyżówek na newsletterowy konkurs.
Nie wierzycie, że mogę chcieć czytać o gorących krajach? To proszę wziąć pierwszy lepszy wpis, a konkretnie to ten wpis o podróży do Iraku autobusem z Wyrzyska (z gościnnym udziałem Bieguni!) i nie zasmarkać się ze śmiechu, powodzenia! Najlepszy storytelling w blogosferze? Niewykluczone!
To właściwie koniec części zasadniczej akcji Share Week 2019, ale nie koniec dzielenia się dobrem. W tym roku Andrzej zaproponował również włączenie się do akcji wspierania rozwoju podopiecznych programu Akademia Przyszłości – ja dorzuciłam się do jednej z istniejących zbiórek, polecam i wam – młodzież ma wspaniałe pomysły na przyszłość oraz na super moce.
Zanim pożegnamy się, zapytam czy czają się tu jacyś blogerzy-uczestnicy Share Week 2019 lub nieblogerzy, ale miłośnicy polecania blogów? Jeśli tak, to podrzućcie swoje rekomendacje w komentarzach. Chcę poznać jeszcze więcej fajnych dziewczyn i fajnych chłopaków!
2 komentarze
Agnieszka
31 marca 2019 at 19:12Aniu bardzo dziękuję za wyróżnienie i za miłe słowa 🙂
nieśmigielska
1 kwietnia 2019 at 04:24borze, Ania <3
powiem Ci, że karpatka była moim ulubionym ciastem do roku circa 1998, potem wskutek obiadu rodzinnego z wydanego z okazji komunii być nim przestała. a właściwie awansowała na sam szczyt listy ciast, od samego patrzenia na które mam chorobę lokomocyjną (w 10 sekund do rygi).
i ja dzisiaj
uroczyście oświadczam
że ja bym z Tobą
tę karpatkę
tu i teraz!
dobra, żeby nie kisić się w sosie własnej zajebistości, idę pozostale dwie dziewczyny poczytać. anię zresztą znam (nie od Ciebie przypadkiem?)